Biznes w Vegas zaczyna wywierać presję na zmiany w wyścigu F1: co to oznacza dla przemysłu? Mimo że władze F1 zapowiadały, że nowy wyścig w Las Vegas będzie świetnym dodatkiem dla miasta, to jednak okazuje się, że dla wielu lokalnych firm weekend z Formułą 1 wiązał się ze stratami finansowymi. Wystosowano już list otwarty do organizatorów z apelem o obniżenie cen biletów oraz zmianę godzin wyścigu tak, by lepiej koegzystował on z innymi atrakcjami Vegas.
Biznesmen domaga się zmian w F1 Vegas
Wyścig Formuły 1 w Las Vegas, który odbył się w listopadzie ubiegłego roku, miał być wielkim świętem motorsportu i szansą promocyjną dla miasta hazardu. Niestety, jak się okazuje, dla wielu lokalnych przedsiębiorców weekend z Formułą 1 przyniósł same straty.
Ross Mollison, biznesmen prowadzący restaurację i teatr w Vegas, napisał list otwarty do władz Formuły 1 z apelem o wprowadzenie zmian w organizacji wyścigu. Jego zdaniem Grand Prix źle wpłynęło na frekwencję turystów i przychody innych atrakcji.
Niższa frekwencja podczas GP F1 w Vegas
Mollison twierdzi, że sposób promowania wyścigu jako ekskluzywnego, drogiego wydarzenia zniechęcił wielu "zwykłych" turystów do przyjazdu do Vegas w tym terminie. Tymczasem dla wielu lokalnych firm, jak restauracje czy teatry, weekend przed Świętem Dziękczynienia zawsze był jednym z najlepszych w roku.
Tymczasem podczas Grand Prix wiele hoteli świeciło pustkami, a na spektaklach i koncertach pojawiało się zaledwie kilkuset widzów zamiast tysięcy. Straty sięgają setek tysięcy, a nawet milionów dolarów.
Straty lokalnych firm z powodu wyścigu F1
Mollison nie ma wątpliwości, że weekend z Formułą 1 okazał się dla wielu firm w Vegas po prostu niewypałem. Jego własny teatr stracił pół miliona dolarów przychodu z biletów. Podobne straty poniosło wiele innych popularnych show i restauracji.
Wiele przedstawień zostało odwołanych. Wiele restauracji miało mniejszy popyt. Nasz najlepszy spektakl również mocno dostał, co szacujemy, że kosztowało nas 500 tysięcy dolarów w sprzedaży. Jeżeli przemnożymy to przez wiele takich pokazów w Vegas, to musiał być duży koszt dla producentów i promotorów idący w miliony.
Mollison zauważa, że paradoksalnie poruszanie się po mieście podczas wyścigu wcale nie było utrudnione. Jednak błędne przekonanie o totalnym "zawłaszczeniu" Vegas przez Formułę 1 na pewno zniechęciło wielu potencjalnych turystów.
Czytaj więcej: Nowa nazwa zespołu Sauber ma zaskoczyć kibiców
Apel o tańsze bilety i inne godziny wyścigu
Biznesmen ma konkretne postulaty zmian, które jego zdaniem pomogą łagodniej połączyć Formułę 1 z resztą atrakcji Vegas. Po pierwsze, ceny biletów i przelotów na wyścig powinny być obniżone, aby zachęcić szerszą publiczność.
Po drugie, godziny wyścigu powinny być dostosowane do lokalnego rytmu życia i klimatu. Zamiast późnowieczornej imprezy dla nielicznych, lepiej rozpocząć Grand Prix już o 15:00, co pozwoliłoby potem turystom normalnie korzystać z atrakcji Vegas.
Obniżenie cen biletów na F1 | Zmiana godzin wyścigu na 15:00 |
Więcej turystów w hotelach i atrakcjach | Łatwiejsze pogodzenie F1 z innymi imprezami |
F1 musi lepiej współpracować z biznesem Vegas
Mollison podkreśla, że nie jest przeciwnikiem Formuły 1 w Vegas. Uważa jednak, że organizatorzy wyścigu muszą bardziej współpracować z lokalnymi firmami i władzami miasta, aby uniknąć powtórki finansowego niewypału.
Atrakcyjność Las Vegas nie opiera się tylko na jednym wydarzeniu. Potrzebne jest zgranie w harmonogramie wielu imprez i branż, aby z optymalnym skutkiem przyciągać turystów.
- obniżenie cen biletów na F1
- współpraca przy promocji miasta i wyścigu
Przyszłość wyścigu F1 w Las Vegas niepewna
Czy debiutowe Grand Prix Las Vegas 2023 będzie jednocześnie ostatnim? Wszystko zależy od decyzji władz F1 i wniosków, jakie wyciągną z pierwszej edycji oraz apeli lokalnego biznesu.
Niewykluczone, że już przyszłoroczna edycja wyścigu będzie zorganizowana w bardziej "turystycznie" przyjaznym terminie i formule. Od tego może zależeć przetrwanie Formuły 1 w stolicy hazardu na dłużej.
Podsumowanie
Wyścig Formuły 1 zagościł w ubiegłym roku po raz pierwszy w stolicy hazardu i rozrywki, czyli Las Vegas. Niestety okazało się, że mimo wspaniałej oprawy i emocji na torze, Grand Prix przysporzyło sporych strat wielu lokalnym firmom i przedsiębiorcom. Dlaczego tak się stało i jakie zmiany są potrzebne na przyszłość?
Zdaniem Rossa Mollisona, autora listu otwartego do F1, błędem była przede wszystkim promocja wyścigu jako elitarnej i drogiej imprezy. To zniechęciło wielu "zwykłych" turystów do odwiedzin Vegas akurat w tym terminie, tradycyjnie dobrym dla hoteli i rozrywki. Stąd niższa niż zwykle frekwencja.
Po drugie, późnowieczorne godziny Grand Prix i niska temperatura nie sprzyjały rodzinnemu kibicowaniu z trybun. Dodatkowo utrwalił się fałszywy obraz całkowitego "zawłaszczenia" miasta przez F1, co też zniechęcało turystów.
Co zatem zrobić? Przede wszystkim obniżyć ceny, zmienić godziny rozpoczęcia wyścigu i lepiej skoordynować promocję imprezy z wizerunkiem całego miasta. Wówczas szanse na sukces przyszłorocznej edycji będą znacznie większe.